Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 lutego 2015

War Leaders: Clash of Nations - recenzja


W świecie gier komputerowych nadal nie zrealizowano wszystkich marzeń graczy. A przecież naprawdę wielu z nas chciałoby rozegrać II Wojnę Światową na własnych zasadach, ale sterując państwem i armią. Taką możliwość daje nam co prawda seria Hearts of Iron, ale niestety nie rozegramy tam bitew. Natomiast gdy będziemy chcieli je stoczyć to pozostają nam jedynie RTS-y (ale tam nie będzie sterowania na mapie strategicznej). Jeżeli więc miałbyś ochotę zagrać w coś a'la Total War w czasach największej światowej katastrofy, to masz dwa wyjścia. Możesz napisać petycję do twórców (Creative Assembly) wspomnianej serii , bądź też samemu zrobić taką grę.
Obeznany gracz powie, że jest przecież jeszcze twór o nazwie War Leaders: Clash of Nations, który "znakomicie" wpasowuje się w te założenia. Taka osoba jednak z pewnością nie grała w dzieło hiszpańskiej Enigmy Software, a tylko "szpanuje" encyklopedyczną wiedzą.
Dlaczego więc gra ta nie spełnia oczekiwań? A może to po prostu dzieło, które nie jest obiecaną podróbą Total Wara, a czym innym? Czy też mamy do czynienia z kompletnym gniotem? Tradycyjnie zapraszam do czytania!
To wy byliście lwami - ja tylko ryczałem. -  premier Winston Churchill 


War Leaders: Clash of Nations jest strategią, której akcja dzieje się w czasie II Wojny Światowej. W grze mamy możliwość sterowania jednym z siedmiu państw, które można uznać za ówczesne potęgi.
A jest to: III Rzesza, ZSRR, Francja, Włochy, Japonia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. W teorii mamy więc tutaj całkiem sporo opcji, ale szkoda, że nie możemy zagrać np. Polską.
No dobrze, ale już tutaj zaczynają się pierwsze zgrzyty. Po wybraniu państwa mamy mnóstwo opcji konfiguracyjnych, które pozwolą nam dostosować poziom np. złożoności historycznej i ilości surowców. Tyle, że tak naprawdę te funkcje to zwykłe atrapy, gdyż nie mają praktycznie żadnego przełożenia na rozgrywkę! Jedynie wybranie realistycznych sojuszy sprawi, że tak naprawdę nie będzie możliwa zmiana sojuszników wojennych. I tutaj kolejny absurd, bo wystarczy przypomnieć sobie historię współpracy III Rzeszy i ZSRR... A i oczywiście możemy wybrać też poziom trudności, ale szczerze nie ma to żadnego znaczenia (ale o tym powiem później, gdy wspomnę o sztucznej inteligencji).

No dobrze, ale załóżmy, że jesteśmy już bojowo nastawieni i chcemy grać, a więc potwierdzamy wybory. I tutaj po raz pierwszy przekonamy się o fatalnej warstwie technicznej gry. Produkcję miałem (nie)przyjemność testować na dwóch komputerach, a czasy ładowania na obu były skandalicznie wysokie! W tym czasie spokojnie można było iść zaparzyć herbatkę i zjeść dwa kawałki szarlotki.
Gdy już jednak przyjdzie nam odczekać nieco czasu, dostaniemy kolejny policzek. Ujrzymy fatalnie odwzorowaną mapę, która w dodatku prezentowana jest jako kula ziemska. A jeżeli gramy na "wysokiej zgodności" historycznej to właśnie dowiemy się, że Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom 1 września (!!!) 1939 roku. Ale mimo to byłem dzielny i zacząłem oglądać mapę, która jest tutaj zrobiona fatalnie. Przykładowo na Afrykę składa się jedynie kilka prowincji, które możemy podbić nawet w trzy tury, a w dodatku bez żadnego przygotowania... Sam sposób prezentowania mapy to typowo geograficzna wersja, bez granic itd. I tutaj należą się szydercze brawa dla twórców, gdyż często nie wiemy nawet, kogo atakujemy! Możemy to rozpinać niby po armiach, ale one nie zawsze stoją na prowincji. Tragedia i farsa...
Na mapie strategicznej możemy rzecz jasna przesuwać armie, zarządzać dyplomacją itd., ale jest to tutaj bardzo uproszczone. Jeżeli zdecydujemy się na niską zgodność historyczną to o akceptacji propozycji sojuszu najbardziej zadecyduje los (!!!). Sztuczna inteligencja nie pomyśli nad swoim położeniem itd. Rzecz jasna płaszczyzna strategiczna rozgrywa się w turach, a te są równie komiczne. Tempo gry jest wtedy bardzo przyspieszone, a my nie możemy nawet dostrzec decyzji komputera. W dodatku ruchy wykonują jedynie państwa grywalne (!!!), a jedynie zmienia się to wtedy kiedy my kogoś atakujemy. Poprawność polityczna wyeliminowała tutaj także wizerunek Hitlera przy podróbie swastyki, ale inni przywódcy są już normalnie przedstawieni. Co ciekawe przywódca III Rzeszy poza przewijaniem tur jest normalnie przedstawiony. Nawet tutaj zabrakło konsekwencji...

Sama rozgrywka na mapie strategicznej ma natomiast bardzo mało wspólnego z myśleniem, ale też i zdrowym rozsądkiem. A wynika to głównie z tego, że sztuczna inteligencja tutaj myśli mniej od ameby. Jego ruchy na "globusie" czasami budzą autentyczny śmiech, gdy np. wystawia ona swoje państwo do odstrzału, a armią idzie w przeciwnym kierunku. I nie jest to wcale odwrót taktyczny, bo ma on kilka razy więcej wojska...
Wcześniej wspomniałem też nieco o surowcach, które są tutaj kolejną atrapą. Ich zdobycie jest proste, gdyż przecież gramy potęgami militarnymi i gospodarczymi, a nie mamy możliwości sterowania tymi słabszymi. Warto też dodać, że gra w głębokim poważaniu ma ustroje panujące w danych państwach, co jest bardzo durne.
Ale pomimo tych niedoróbek i wad wyobraźnia sama odpala się, gdy zobaczymy okienko bitwy, gdzie walczyć ma około 100 tysięcy żołnierzy. Tyle, że jak to wypadło?
Czy trzeba sięgać do takiej skrajności? - cesarz Hirohito

W kwestii bitew byłem naiwny i to bardzo. Po odczekaniu kolejnych długich minut moim oczom ukazało się pole walki,. Mimo, że ustawiłem wysoką ilość oddziałów (z małym skalowaniem), to przed moimi oczami stanęło kilkunastu (!!!), identycznych żołnierzy. W dodatku ich mundury zupełnie nie pasowały do państwa, które reprezentowali. Analogiczna sytuacja wystąpiła po drugiej stronie ulicy (dosłownie, bo mapki są takie małe). Teraz natomiast mógłbym napisać odę do tępoty, ale dam sobie spokój. Wystarczy jak powiem, że sztucznej inteligencji tutaj brak. Jest nawet gorzej niż na omawianej mapie kampanii. Przeciwnicy stoją jak kołki albo też biegną przed siebie, czasami wbiegając w niewidzialną ścianę. Ale i tak najśmieszniejsza jest tu fizyka! Nad jednostkami widnieje pasek "życia", a więc jeżeli czołg strzeli kilka razy w człowieka, to może on przeżyć, bo gra może źle zinterpretować uderzenie. No po prostu "cudo" i to przez duże "C'!
Jeśli chodzi o dostępne jednostki to nie jest wcale lepiej. Mimo, że akcja gry dzieje się w czasach II Wojny Światowej to mamy tu naprawdę mały wybór.
Słaba rozgrywka na mapie jest i tak lepsza od tragicznych bitew, które możemy także zagrać poza kampanią. Jeżeli ukończysz tak chociaż jedną to gratuluję cierpliwości i samozaparcia!
Na wspomnianym globusie teoretycznie możemy zagrać auto-bitwy, ale tutaj mamy kolejną farsę! Niestety nie opierają się one na statystykach, a na losie (!!!). Czasami 100 tysięcy żołnierzy, czołgi i samoloty przegrywają z 200 wojakami. No tragedia normalnie. O tym, że tereny bitew są bezsensownie losowe nie mówiłem, ale tak jest. I wiem, że miało być inaczej, ale prawda jest niestety inna.
Wojna to parada pomyłek! - premier Winston Churchill

Od strony technicznej War Leaders: CoN jest tragiczne. Graficznie gra wygląda niewiele lepiej od Rome I (!!!), a w dodatku jest fatalnie zoptymalizowana. Jeżeli Crysis 3 chodzi ci na ultra detalach, to radzę włączyć tego potworka. Pomoże on nagrzać twoją kartę graficzną, a także "zmuli" całkowicie twój komputer (zapomnijcie o Alt+Tab). Czasy ładowania trwają czasem i po 10 minut na naprawdę świetnym sprzęcie (a gra wyszła w 2008 roku...). Do tego często gra wyrzuca nas do pulpitu, a w dodatku nie brakuje tam błędów i niedociągnięć. Tekstury natomiast wyglądają fatalnie nawet na najwyższych detalach, więc bałem się przetestować te niższe.
Strona dźwiękowa jest nieco lepsza. Muzycznie gra jest przeciętna, ale główny motyw jest niezły. Głosy postaci i okrzyki są nijakie, a odgłosy broni słabe.
Tak więc strona techniczna nie spowoduje podniesienia oceny dla tegoż "hitu".
Warto też tutaj dodać, że gra posiada tryb wieloosobowy, w który już nikt nie gra, gdyż serwery zostały wyłączone. Ale spokojnie, wcześniej też nikt nie korzystał z tej "przyjemności".
 Tylko wielkie bitwy mogą przynosić wielkie rezultaty - generał Karl von Clausewitz (wcześniejszy okres historyczny, ale cytat pasuje!)
Czy zatem warto zakupić twór Enigmy Software? Moim skromnym zdaniem zdecydowanie nie, gdyż jest to produkcja słaba, nieprzemyślana i nieprzetestowana. Na szczęście nie przyjdzie nam nigdy ujrzeć kontynuacji, gdyż studio zbankrutowało. Jedynym plusem jest tu właściwie pomysł, ale to nie wystarcza, aby spędzić tutaj parę godzin. Żaden element tegoż produktu nie wyszedł dobrze, a więc tylko ten produkt odradzę. Co nie zmienia faktu, że zagrałbym w podobną grę, ale należycie wykonaną!

WERDYKT: TRZYMAJ SIĘ Z DALEKA!

PS Nie jestem autorem screenów i trailera! Nie roszczę sobie do nich żadnych praw (zdaję sobie sprawę z powtórzenia)!

6 komentarzy:

  1. Niestety takie gry nie są dla mnie :/
    mój blog- KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak słaba produkcja to nie jest właściwie dla nikogo. :D Jednak jeśli nie interesują cię same gry, to zapraszam do przeczytania innych materiałów, gdyż sporo z nich nie dotyczy tychże rzeczy. :0

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Zapraszam do częstego odwiedzania bloga! :D

      Usuń
  3. Czyli lepszą alternatywą są scenariusze drugowojenne z Cywilizacji? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak! Tyle, że tam niestety nie rozegrasz bitew w trybie RTS. :/ Dlatego jeżeli zależy ci na swobodnej rozgrywce w czasach II Wojny Światowej to polecam serię Hearts of Iron (tu też musisz przeboleć brak sterowalnych starć). Myślę, że stara dwójka będzie dobrym wyborem, bo trójka jest mocno niedopracowana. Po cichu liczę, że IV część będzie świetna, bo powstaje na silniku znanym z Crusader Kings II i Europy Universalis IV. :D

      Usuń