Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 grudnia 2013

Jak sprzedać grę? - część 1

Żyjemy w naprawdę dziwnych czasach. Dzisiejsi wydawcy często "pompują" więcej pieniędzy w marketing niż w jakość produkcji. Jest to niestety zjawisko coraz bardziej powszechne. Jakie techniki stosują wobec graczy wydawcy? Zapraszam do lektury tego krótkiego tekstu.
Najpierw oczywiście należy grę zapowiedzieć. W tej materii wydawcy chcą by o danej produkcji było głośno.Oczywiście nie warto wierzyć w "przypadkowe" wycieki danych. Wydawcy chcą podgrzać atmosferę już od samego początku. Potem oczywiście pojawia się już oficjalna wiadomość o procesie tworzenia gry. W tym samym momencie producent wypuszcza do Internetu trailer lub teaser danej produkcji. Zwykle nie ujawnia on zbyt wielu faktów, ale ma na celu nastroić fanów na pre-order. Trzeba przyznać, że efektownie zrobiony filmik może zdecydowanie nakręcić klienta na kupno danej produkcji. Jeśli jest to kontynuacja, to może też ona wzbudzić tęsknotę do starszych części.
Przez następne miesiące wydawcy będą karmili nas stopniowo informacjami na temat gry. Oczywiście w setkach form, nie tylko poprzez trailery i reklamy. Jak wiadomo walka będzie się toczyła o sprzedaż gry osobie nie znającej zbyt dobrze tego rynku. Przykładowo moja osoba nigdy w życiu nie dałaby się nabrać na zakup przedpremierowy produkcji z serii Battlefield.
Dlaczego? Zwyczajnie Electronic Arts zawsze stosuje te same sztuczki, a następnie wydaje na rynek produkt mocno niezgodny z obietnicami. W tym momencie dodam też, że formą reklamy produkcji może być też wizyta prasowa. Oczywiście twórcy pokażą dziennikarzom jak najlepszy wycinek produkcji. Na szczęście nadal pozostali na rynku wydawcy chcący zyskać dobre imię wśród graczy, nie zapominając oczywiście o dobrym zarobku. Przez fakt zalewania Internetu różnorakimi materiałami często odnoszę wrażenie, że już w to grałem. Osobiście radzę nie zapominać o zdrowym rozsądku przy czytaniu takich informacji. Warto zapoznać się z kampaniami reklamowymi poprzedniej gry wydawanej przez tego samego wydawcę. Mam nadzieję, że cykl będę kontynuował, gdyż pomysł wydaję mi się ciekawy.
Na koniec chciałbym zaprezentować przykład materiału promocyjnego z Total War: Rome II. Jak wiadomo gra jest strategią, a filmik próbuje mocno "nastroić" nas na klimat starożytnego Rzymu. Produkt jest naprawdę znakomity, co nie zmienia faktu, że mniej obeznany konsument może uwierzyć, iż gra jest produkcją przepełnioną akcją.

PS Nie jestem autorem trailera oraz obrazku. Nie roszczę sobie do nich żadnych praw.

piątek, 27 grudnia 2013

Nie oceniajmy pochopnie!

Ostatnio przeglądając stronę internetową z wiadomościami dotarłem do dobrej informacji. Mianowicie dzięki akcji społecznej rozpoznano jednego z powstańców warszawskich. Oczywiście na zdjęciu. Pewnie ta osoba ma powody do radości, ale ja niestety nieźle się wpakowałem klikając w odnośnik do komentarzy. Zawsze staram się akceptować stanowiska innych osób, ale w tej sytuacji zostałem zainspirowany do tego wpisu.
Ludzie natrętnie obrażali i ubliżali powstańcom, twierdząc, że ich winą było zniszczenie Warszawy. Niektóre komentarze były naprawdę okrutne, pełne strasznych porównań. Właśnie w tym miejscu wyrażę swoje stanowisko. W dzisiejszych czasach znając skutki danego wydarzenia łatwo nam oceniać. Niestety robi to wiele osób, nie mających pojęcia o czym mówią. My też własnymi działaniami tworzymy historię, dopiero za kilkadziesiąt lat zostaniemy z niej rozliczeni. Dlatego każdy z nas powinien docenić bohaterski zryw w celu ratowania Ojczyzny. Powstańcy mieli prawo wierzyć, że wygrają, tym bardziej iż tak bardzo liczyli na ZSRR. Niestety oni tylko czekali na linii Wisły...
Zauważyłem jednak, że najczęściej tego typu osądy tworzą ludzie niezbyt znający historię danego wydarzenia. Oczywiście łatwo obrazić Bolesława Śmiałego za skazanie na śmierć biskupa Stanisława. Jednak każda osoba zaznajomiona z tym okresem wie, że król polski postąpił zgodnie z obowiązującym prawem (duchowny podburzał mieszczan przeciwko panu). Dlatego serdecznie zachęcam do powstrzymania się wobec osądów niektórych osób. Oczywiście nie mówmy, że wszyscy byli kiedyś wspaniali. Postarajmy się jednak zgłębić temat, a dopiero potem ocenić wszystko po swojemu. Jednak właśnie ludzie nie znający danej sprawy są najczęściej osobami najgłośniej mówiącymi. Dlatego też widząc takiego "krzykacza" postarajmy się opanować sytuację i napisać coś mądrego od siebie. Nawet jeśli ta osoba to zignoruje, to istnieje szansa, że wiele osób przeczyta nasz mądry komentarz.
Zadbajmy o pamięć o przodkach, a nie obrażajmy bez znajomości tematu!

PS Nie jestem autorem zdjęcia i nie roszczę sobie do niego żadnych praw.

Recenzja gry Sniper: Ghost Warrior 2

Polska firma City Interactive dawniej zajmowała się produkcją wielu budżetówek. Produkcje te były do siebie podobne oraz nie grzeszyły zbyt dobrą jakością. Jednak w 2010 roku Polacy postanowili zmienić swoje podejście do wydawania gier. Ukazał się wtedy Sniper: Ghost Warrior, który okazał się całkiem niezłą produkcją, jednak wymagała ona wielu poprawek. Czy zatem kontynuacje naprawiła grzechy pierwowzoru? Czy może mamy do czynienia z przeciętnym shooterem? Zapraszam do czytania!
Głównym bohaterem gry jest Cole Anderson. Jest on żołnierzem armii amerykańskiej, służy jako strzelec wyborowy. Oczywiście nie byle jaki, jest on jednym z najlepszych w tym fachu. Fabuła zasadniczo skupia się na zlikwidowaniu pewnego jegomościa. Początkowo wszystko wydaje się bezsensowne, jednak tak naprawdę historia należy do jednej z największych zalet Ghost Warriora 2. W czasie kampanii odwiedzimy Filipiny, Sarajewo oraz Tybet. Pierwsza z lokacji pozwala zakosztować walki na terenie dżungli, strzelanie w tym klimatach zdecydowanie daję radę. Warto dodać, że grę napędza niezawodny silnik Cry Engine 3. W stosunku do Chrome Engine 4 z jedynki widać spory postęp. Jeśli już wspominam o sprawach technicznych, to stwierdzam, iż audio w Sniperze jest przyzwoite. Jednak to Sarajewo jest zdecydowanie najlepszą lokacją tej gry. Oczywiście akcja gry dzieje się współcześnie, jednak akurat w tym miejscu przeniesiemy się do lat 90-tych. Jak wiadomo Serbowie i Bośniacy nie mieli wtedy po drodze. Jako, że Sniper: Ghost Warrior 2 jest liniową grą, to w miejskiej dżungli najłatwiej jest o uzasadnienie tego typu konstrukcji świata. W Tybecie natomiast czekają nas spacery wśród pradawnych ruin i wymiany ognia z ogromnych odległości. Nie zdradzę zbyt wiele, jeśli stwierdzę, że głównym motywem gry jest zemsta. Tego typu rzeczy nigdy się nie znudzą. Od strony mechaniki Sniper: Ghost Warrior 2 zasługuję na sporą pochwałę. Model strzelania ze snajperki został zrealizowany wzorowo, podobnie jak w poprzedniej części musimy wziąć pod uwagę wiatr, ale i tętno strzelca. Jednak tylko na najwyższym poziomie trudności nie dostaniemy kropeczki pokazującej miejsca padnięcia strzału. Warto pochwalić też fakt, iż w dwójce usunięto etapy okiem szturmowca. Były one wyjątkowo tandetne i cieszy, iż City Interactive wsłuchało się w głos graczy. W grze występuję ledwo kilka snajperek i pistoletów. Jednak to zbytnio nie przeszkadza. Muszę przyznać, że kampania Sniper: Ghost Warrior 2 jest naprawdę wciągająca. Obyło się też bez jakichś większych wpadek technicznych. Niestety produkcja City Interactive popełniła grzech śmiertelny. Jest straszliwie krótka. Jednokrotne ukończenie tej produkcji zajmuje ledwie około 4 (!!!) godzin, do tego gra nie zachęca do ponownego jej ukończenia. Wielu graczy na tym miejscu stwierdziłoby, iż Call of Duty jest tylko nieco dłuższe. To prawda, ale produkcja Treyarchu/Infinity Ward/Respawn Entertainment posiada znakomity tryb wieloosobowy. Tutaj jest znacznie gorzej. Sniper: Ghost Warrior 2 w trybie multiplayer zaliczył znaczny regres względem poprzedniczki. Warto dodać, iż grałem w wersję z dodatkiem DLC "Syberian Strike", który dodaje jeden akt do rozgrywki jednoosobowej. Jego akcja dzieje się na Syberii, a fabuła jest prologiem do właściwej kampanii podstawki. Trzeba przyznać, że rozdział ten powinien pojawić się w podstawowej wersji gry, patrząc na długość zwykłej wersji. Oczywiście trzeba go sobie dokupić na platformie Steam, gdyż gra w wersji pecetowej wymaga go do działania. Gra została wydana w polskiej kinowej wersji językowej, oczywiście postacie mówią w języku Szekspira. Sztuczna inteligencja przeciwników i kompanów funkcjonuje na przyzwoitym poziomie.

Sniper: Ghost Warrior 2 jest dobrą grą, jednak z bardzo zmarnowanym potencjałem. Widać progres wzlędem poprzedniczki, ale warto ją zakupić dopiero jak stanieje. Ja tak zrobiłem kupując tę produkcję na letniej wyprzedaży Steam. Niestety, ale City Interactive powinni wziąć przykład z Techlandu. Wrocławianie w czerwcu tego roku wydali Call of Juarez: Gunslinger, który był dłuższy i tańszy. Jeśli tylko znajdziecie tą grę w niskiej cenie, to śmiało wcielcie się w strzelca wyborowego!
Podsumowanie:
+fabuła godna filmu klasy B
+grafika
+przyzwoite audio
+model strzelania
+historia porusza poważne tematy
-skandalicznie krótka kampania
-słaby tryb wieloosobowy
OCENA: 7/10
PS Nie jestem autorem screenów i nie roszczę sobie do nich żadnych praw. Przy okazji następnej recenzji postaram się zrobić własne obrazki przy pomocy platformy Steam.

niedziela, 22 grudnia 2013

Kultura języka

Język ojczysty jest bardzo ważną rzeczą. To dzięki niemu porozumiewamy się na co dzień. Jednak każdy z nas powinien stać na straży jego dobra. W jaki sposób? Zapraszam do lektury!
W końcu to my sami kształtujemy język, żaden językoznawca nie zahamuje jego rozwoju. Dlatego też każdy z nas powinien spróbować mówić barwnym językiem. Warto używać słów bardziej wyszukanych, unikać powtórzeń. Czy chcemy by za kilkanaście lal spolszczone filmy posiadały same skrótowce, zangielszczenia i błędy ortograficzne? Oczywiście, że nie. Nikt nie wymaga od nas byśmy mówili staropolszczyzną. Ale nie w tym rzecz. Starajmy się mówić po polsku, a nie wtrącać do tego setki wyrazów zapożyczonych. Oczywiście w odpowiedniej ilości nikomu to nie zaszkodzi, ale tak jak we wszystkim trzeba posiadać jakikolwiek umiar. Moim zdaniem każdy powinien mówić dobrze w ojczystym języku oraz przy okazji potrafić się wysłowić w obcym. Teraz postaram zadać zadanie dla moich czytelników. Spróbujcie posłuchać rozmów w waszych rodzinach. Czy nie są one mówione językiem prostackim lub monotonnym? Myślę, że jeśli chcemy uchodzić za ludzi mądrych, to warto wysławiać się w taki sposób. Często słyszę argument, że dana osoba jest słaba z języka polskiego. Mimo, że nie jestem wspaniałym przyrodnikiem, to potrafię odróżnić żabę od lisa. Dlatego gorąco zachęcam do dbania o nasz ojczysty język! Jednocześnie zapraszam do komentowania moich wpisów.

PS Nie jestem autorem zdjęcia i nie roszczę sobie do niego żadnych praw.


Wymazana historia

W ostatnim poście obiecałem, że napiszę recenzję jakiejś gry. Obietnica zostanie spełniona, jednak dopiero wkrótce. W tym tekście skupię się natomiast nad interesującym tematem. A mianowicie, czy można wymazać kawałek historii? W samej przeszłości próbowano uciekać się do tego typu działań. Dlatego też zadaniem Kongresu Wiedeńskiego było cofnięcie zegara czasu, oczywiście w celu restauracji dawnych ustrojów. Jednak oczywiście Napoleon Bonaparte jest nadal wiecznie żywą legendą. Jest on wymieniany w szeregu z Aleksandrem Wielkim i Czyngis-Chanem. Jednak jak widać ludzie domagają się prawdy zawsze, nawet tej najbardziej gorzkiej. Inną sprawą jest historia zapomniana. Tutaj szczególnie chciałbym wspomnieć o wczesnej starożytności. Ludzie wtedy nie prowadzili zbyt wielu zapisków, a jeśli tak to wymagają one odszyfrowania. Najlepiej pamiętamy historię, która najbardziej nas dotyczy. Kolejnym procesem w celu wymazania przeszłości była propaganda. W rękach Bolszewików służyła ona do kształtowania własnej przeszłości. Przykładowo w latach 30-tych w ZSRR powstał film, w którym polscy husarze gwałcili i rabowali Rosjan. Co ciekawe Józef Stalin próbował nawet udowodnić, że to co dobre w historii jego kraju dokonali (!) Bolszewicy. Wracając jednak do tematu trzeba przyznać, że kolejną kategorią zapomnianej historii są niewątpliwie wydarzenia omijające dany naród. Czy ktokolwiek czytający ten tekst słyszał wcześniej o wojnie Boshin lub bitwie nad Pydną?
Oczywiście, że były to bardzo ważne wydarzenia, jednak potrafię zrozumieć argumenty o nieznajomości tego wycinku historii.
W tym krótkim tekście wymieniłem już parę rodzajów zamazanej faktów. Ale niestety istnieje jeszcze wiele rodzajów działań przeciwko nim. Przykładowo wiele faktów celowo jest pomijana przez względy obyczajowe. Szkoda, gdyż powinniśmy wyciągnąć wnioski z przeszłości, a nie zamazywać ją.
Oprócz obiecanej recenzji, wkrótce pojawi się też pierwszy tekst o naszej ojczystej mowie. Zapraszam do komentowania tego wpisu!

PS Nie jestem autorem zdjęcia i nie roszczę sobie do niego żadnych praw.

niedziela, 1 grudnia 2013

Podsumowanie siódmej generacji konsol - część 1

W tamtym tygodniu doszło do historycznego wydarzenia. Na rynku ukazała się konsola PlayStation 4 i Xbox One. Ta druga na razie oficjalnie nie trafi do Polski. Zamiast jednak rozważać nad ich mocą i funkcjami postaram się opisać najważniejsze symbole mijającej generacji. Spojrzę na branżę zarówno pod kątem maszyn stacjonarnych, jak i mobilnych. W pierwszej części cyklu skupię się na jednym temacie.
Pierwszą rzeczą jaką opiszę jest niewątpliwie cyfrowa dystrybucja. Uważam, że jest to potężne dobrodziejstwo nowej generacji sprzętu. Jeszcze kilka lat temu nikt nie potrafiłby sobie wyobrazić, że płaci za legalną grę w wersji jedynie elektronicznej
. Jednak dzięki powszechnemu dostępowi do Internetu coraz więcej osób to robi. Zresztą nie ma się co dziwić, dystrybucja elektroniczna pozwala na bardzo szybki spadek cen i dodatkowo walczą na jej rynku mnóstwo firm. Wydaję się, że granie pecetowe jest ratowane głównie przez to i f2p (free to play), ale o tym nieco później. Jednak i konsole nie zostały z pustymi rękami. Zarówno Microsoft jak i Sony oferują swoje sklepy, gdzie po opłaceniu abonamentu otrzymujemy gry za darmo. Japończycy w tej kwestii zdecydowanie prowadzą, gdyż zaczęli zagrywki cyfrowe nieco wcześniej. Microsoft niestety bardzo olewał kraj nad Wisłą. Usługa Xbox Live nie była u nas dostępna aż do 2010 roku! Przypominam, że sprzęt gigantów zza oceanu zadebiutował u nas w 2005 roku. Bez dostępności tej usługi nie było możliwe np. granie w produkcje po sieci. Kolejną sprawą, która zapadnie w pamięć dzięki tej generacji jest niewątpliwie łatanie gier po premierze. Dystrybucja cyfrowa zdecydowania ułatwia taki sposób "dopracowywania" gier, gdyż dzięki niej każdy z nas automatycznie pobierze patche np. ze Steama, Xbox Live itd., w zależności od usługi. 
Czas na krótkie podsumowanie. Dystrybucja elektroniczna jest niewątpliwie wielkim dobrodziejstwem nie tylko dla branży gier, ale całej rozrywkowej. Myślę, że za parę lat coraz mniej osób będzie kupowała rzeczy w tradycyjnych pudełkach. Jednak dzięki tej formie sprzedaży zyskujemy my - gracze. W następnej części tego cyklu opiszę kolejny symbol tej generacji - wiele bliźniaczych gier. Na tym negatywnym zjawisku skupię się jednak kiedy indziej.

PS Za tydzień zapraszam na recenzję pewnej gry. Nie jestem autorem zdjęcia i nie roszczę sobie do niego żadnych praw.