Historia Polski z pewnością nie należy do łatwych. Jest ona pełna wielkich wzlotów i upadków, a także wydarzeń bardzo kontrowersyjnych. Z pewnością jest ona jedną z najbardziej interesujących, ale mimo to nie widzimy zbyt dużo gier na ten temat. Zwykle nasz kraj pokazywany jest w rolach pobocznych, często jako frakcja w historycznych strategiach. Rodzimi twórcy nie zamierzają się natomiast potykać z nią, gdyż nie jest to temat idealny dla mainstreamu światowego, ale zdarzają się także wyjątki. Taki właśnie zrobiło CI Games, gdy wydało grę "Enemy Front". Pierwotnie produkcja miała przybrać zupełnie inny charakter, gdyż jej głównym designerem był Stuart Black, a gra wyglądała na growe "Bękarty Wojny". Z czasem jednak projekt przeszedł zupełną metamorfozę i bez wielkiego szału wszedł na rynek w okresie ogórkowym. Samym twórcom musiał leżeć temat II Wojny Światowej, bo zrobili niejedną budżetówkę na ten temat. Ich Snipery były natomiast grami dobrymi, co tylko podsyciło moje oczekiwania. Dzisiaj piszę o tej grze dla was i stawiam pytanie. Czy warto się zatem Enemy Front zainteresować? Czy to może jednak gra nie warta uwagi? Zapraszam!
Akcja
Enemy Front dzieje się w czasie Powstania Warszawskiego. Zabawę
rozpoczyna filmik, w którym nasz bohater wystosowuje odezwę do
aliantów. Z jego przejmującej mowy dowiadujemy się o wielkim
heroizmie i poświęceniu mieszkańców naszej stolicy. Możemy wtedy
dostrzec tysiące Warszawiaków, którzy nasłuchują również tej
audycji. Jest początek sierpnia 1944 roku, a my oczekujemy na
jakąkolwiek odpowiedź radiową...
Głównym
bohaterem Enemy Front jest Robert Hawkins, amerykański korespondenta
wojenny. Można to przeboleć, ale szkoda, że nie gramy tutaj
Polakiem. Postać ta inspirowana była Ernestem Hemingwayem, co da
się też parę razy wyczuć. Poza Warszawą zwiedzimy też parę
innych miejsc, które wcześniej odwiedził nasz protagonista. Na
papierze wygląda to więc całkiem ciekawie. Jak więc wypadła
fabuła tejże gry? Z bólem serca stwierdzam, iż słabo. Właściwie
to jej tutaj w ogóle nie ma. Bierzemy udział w licznych
wydarzeniach, czytamy dialogi, ale nie układa się to w żadną
fabularną całość. A szkoda, bo potencjał był olbrzymi. Niby
Hawkins ma przyjaciela Kozerę, ale on tylko obok nas chodzi. Osoby,
które liczyły więc na fabularny majstersztyk w realiach płonącej
Warszawy zawiodą się na pewno.
Szeregowiec
Ryan, Wróg u Bram, Miasto 44
Akcja
Enemy Front dzieje się na dwóch płaszczyznach, które są zupełnie
odmienne. Najpierw omówię tą, która dotyczy Powstania
Warszawskiego. Misje w nim przedstawionych jest więcej, ale są one
krótkie i intensywne. To trzeba coś wysadzić, obronić, przedrzeć
się itd. W sumie grało mi się tutaj podobnie jak w starsze odsłony
serii Call of Duty. Fabuły tutaj nie było, ale przyjemny skrypcik
się trafił od czasu do czasu. Jeśli chodzi o lokację, to Warszawa
została odwzorowana rzetelnie. Rzecz jasna każde z liniowych miejsc
zwiedzimy w kolejności narzuconej przez twórców, ale i historię.
Mamy tutaj boje o Kościół Świętego Krzyża, zdobycie PASTy, czy
ostatnie dramatyczne dni Powstania. Autorzy miejscami pozamieniali
nieco dni wydarzeń, ale ogólne wrażenie pozostało świetne. CI
Games postarało się tutaj o liczne szczegóły, które Warszawiacy
wyłapią bez pudła. Układ ulic oglądany z dachu Kościoła
Świętego jest taki jak naprawdę był w 1944 roku, a wszędzie
dostrzegamy znaki tegoż miasta. Możemy zobaczyć np. słynny pomnik
Kopernika albo podziwiać jeszcze przedwojenne tramwaje. Wraz z
progresem kampanii zwiedzamy coraz to bardziej zniszczone lokacje, co
bywa bardzo przygnębiające. Cieszy też fakt, że w grze
zaimplementowano realne uzbrojenie z czasów Powstania. Postrzelamy
tutaj z „Błyskawicy”, a także z uzbrojenia niemieckiego. W oczy
uderza natomiast fakt, iż wszędzie leżą skrzynki pełne amunicji.
Nie do końca tak to wyglądało... W Warszawie możemy także
malować znaki Polski Walczącej, ale tylko w specjalnych miejscach.
To z pewnością motywacja do ponownego ukończenia kampanii.
Misje w Warszawie są więc dobre, ale brakuje w nich jednej rzeczy. Praktycznie nie pokazano tutaj dramatu mieszkańców, a miejscami wygląda to tak, jakbyśmy to my wygrali Powstanie. Niby mamy tutaj egzekucje cywilów, ale takich epizodów było tutaj mało. Niemniej kampania ta utrzymana była raczej w stylu nowoczesnych filmów wojennych, gdzie mamy oddział, a nie bezgłowego wojaka. Za tą warstwę gry CI Games należy się spory plus.
Misje w Warszawie są więc dobre, ale brakuje w nich jednej rzeczy. Praktycznie nie pokazano tutaj dramatu mieszkańców, a miejscami wygląda to tak, jakbyśmy to my wygrali Powstanie. Niby mamy tutaj egzekucje cywilów, ale takich epizodów było tutaj mało. Niemniej kampania ta utrzymana była raczej w stylu nowoczesnych filmów wojennych, gdzie mamy oddział, a nie bezgłowego wojaka. Za tą warstwę gry CI Games należy się spory plus.
Drugą
płaszczyzną gry są retrospekcje naszego redaktora. Opowiada on o
operacjach, w których brał on udział na terenie Francji, Norwegii
i III Rzeszy. Misje te wyraźnie różnią się od tych warszawskich.
Są one o wiele dłuższe, a czasami warto się tutaj poskradać. W
dodatku jesteśmy tutaj jednoosobową armią (w większości zadań),
a gra nie pasuje zbytnio tempem do wcześniejszej warstwy. Pachnie mi
tutaj robotą Stuarta Blacka, nim odszedł z CI Games. W kwestii
skradanki Enemy Front jest przyzwoite. Możemy tutaj rzucać
kamieniem, chować ciała itd. Gra jest bardzo urozmaicona, ale i tak
lepiej mi się grało w realiach polskich. No bo we Francji to ja już
walczyłem parę razy, a w Polsce nadal mało tego było w grach.
Multi
i po multi...
Tryb
wieloosobowy był przyzwoity. Ale już nie jest, bo na razie należy do zupełnie
martwych. Mimo to można pograć na LANie, bądź poczekać na falę
nowych graczy. Sama rozgrywka jest tutaj niezła, ale i monotonna,
gdyż wygląda na zrobioną na siłę.
Tylko
umarli dotrwają końca wojny
Czy zatem warto kupić Enemy Front? W mojej opinii tak, gdyż jest to naprawdę przyzwoita gra. Co prawda nie jest ona jakoś szczególnie wybitna, ale bardzo klimatyczna. Tym bardziej, że cena jest już dość atrakcyjna, a takich gier na rynku bardzo brakuje. Dlatego życzę wam udanej mrocznej walki w powstańczej Warszawie!
Werdykt:
Można
PS Nie jestem autorem grafiki promocyjnej, soundtracku ani trailera.
PS Nie jestem autorem grafiki promocyjnej, soundtracku ani trailera.
Fajny post
OdpowiedzUsuńDzięki! Zapraszam do regularnego czytania! :)
Usuń