Niestety coraz rzadziej
jesteśmy zaskakiwani przez twórców gier. Dlatego też słysząc o
dziele niemieckiego studia Yager byłem bardzo ostrożny. Twórcy
obiecywali, że gra nie będzie bezmyślną strzelanką TPP, a grą
przedstawiającą prawdziwe piekło wojny. Czytając recenzję w
mediach spotkałem się z różnymi opiniami. Postaram się
przedstawić w jak najlepszy sposób zalety i wady Spec Ops: The
Line.
Tytułem wstępu powiem, że
seria Spec Ops istniała na rynku od dłuższego czasu. The Line nie
jest powiązane z poprzednikami, w żadnym możliwym sensie. Zarówno
skalą budżetu, wykonania jak i podejścia do samej rozgrywki.
Zacznę może od opisania założeń fabularnych tej produkcji.
Głównym bohaterem Spec Ops: The Line jest Martin Walker, jest on
doświadczonym żołnierz Delta Force. Nasz bohater zostaje wysłany
do Dubaju w celu odnalezienia Johna Conrada, dowódcy 33 batalionu.
Martin przywiązuję ogromną wagę do możliwości odnalezienia tej
osoby, gdyż posiada on dług wobec niej. John uratował mu życie na
poprzedniej misji. Założenia fabularne może nie wyglądają na
imponujące, jednak Spec Ops: The Line posiada najlepszą fabułę w
historii strzelanek. Warto wspomnieć, że inspiracją dla twórców
była książka Josepha Conrada „Jądro Ciemności” i film
Francisa Coppoli „Czas Apokalipsy”.
Początkowo Martin liczy, że
wraz ze swoim oddziałem odnajdzie Johna i zostanie bohaterem. Jednak
jak wiadomo na wojnie nie ma takich osób. Z czasem kolejne
straszliwe wydarzenia będą coraz bardziej pogrążać psychikę
Walkera i jego podwładnych. Postaram się ich teraz krótko opisać.
Pierwszy z nich to John Lugo – elitarny snajper Delta Force. Jest
to człowiek, który za priorytet uznaje wykonanie celu misji.
Kolejnym członkiem oddziału jest Alphanso Adams. To gość o mocnym
charakterze, który nie boi się być sobą. Widząc wojenne piekło
wybiera przede wszystkim niesienie pomocy dla cywili. Jadąc na wojnę
wszyscy spodziewają się miłej, przyjemnej zabawy. Cała historia
przedstawiona w Spec Ops: The Line jest pełna różnych ukrytych
przekazów oraz dylematów moralnych. Tutaj też dzieło Yager
pokonuje twór Josepha Conrada. Tutaj to my decydujemy o wszystkim.
Każda nasza decyzja musi zostać podjęta natychmiastowo, tylko od
Martina zależy co wybierze. Zawsze priorytetem jest mniejsze zło.
Teraz postaram się podać przykład takiej sytuacji. Oddział Delta
dostaje komunikat o poszukiwanym celu. Jest to pewien pułkownik,
który musi przeżyć. Jednak po dotarciu na miejsce okazuje się, że
trzeba dokonać trudnego wyboru. Uratować żołnierza, czy też spróbować uwolnić cywilów. Każda taka decyzja wpływa na relacje w drużynie i doprowadza do wielu konfliktów. W końcu kwestia moralności leży w każdym z nas. Warto dodać, że to co dzieje się w Dubaju nie jest normalne. Tutaj Amerykanie nie są ukazani jako zbawiciele świata. W głównej mierze Delta walczy z... właśnie nimi! Batalion 33 rozgościł się w Dubaju i robi tam co chce. Niestety, na wojnie budzą się pierwotne instynkty ludzkie, niestety kosztem cierpienia cywili. Przez całą grę obserwujemy stopniową przemianę głównego bohatera. Początkowo Martin Walker jest pewnym siebie mężczyzną. Jednak z każdym dniem tego piekła staję się coraz słabszy. np. zaczyna majaczyć ,wymiotować, mieć zwidy. W której innej grze wojna jest przedstawiona tak realistycznie?! Warto dodać, że gra potrafi wmówić, że ty sam jesteś potworem. Dzięki błędnym decyzjom na wojnie giną ludzie, często przypadkowo. Takie wrażenie potęgują różne napisy na ładowaniach np. "Czy wciąż jesteś dobrą osobą?" Może z mojego opisu niewiele wynika, ale genialną fabułę poznacie z samej gry. Jak natomiast się gra w to cudo?
Przypomina to każdy niezły shooter trzeciosobowy. Mamy więc plastyczne osłony i realistycznie działające bronie. Już dla samej rozgrywki warto zainteresować się tym tytułem, jednak to klimat i fabuła są wisienką na torcie. Teraz postaram się opisać stronę techniczną produktu. Gra powstała na silniku Unreal Engine 3. Jednak jak ona ślicznie wygląda... Mimo swojego wieku Unreal Engine 3 daję radę, stwierdzam iż jest to najładniejsza produkcja oparta na tym enginie. Zniszczony Dubaj jest także miejscem dla eksperymentów fizycznych. Świetne efekty burz piaskowych, zniszczeń jak i wykrywania kolizji są wręcz wybitne. Jako, że testowałem wersję na komputery osobiste muszę opisać też optymalizację. Na moim średniej klasy sprzęcie gra chodziła bardzo płynnie, ''zastanawiała się'' tylko zaraz po wczytaniu. Teraz postaram napisać troszkę o ścieżce dźwiękowej Tutaj panowie z Yager ponownie wykazali się swoim kunsztem. Ścieżka dźwiękowa, która powstała na samą potrzebę gry jest rewelacyjna. Zresztą proszę odsłuchać.
Jednak twórcy wpadli też
na inny genialny pomysł. W trakcie większych strzelanin możemy
usłyszeć klasyki Rocka z lat 70/80. Wszystko to ma na celu ukazać
bezsens wojny. Zabijamy, mordujemy, koniec muzyki. Teraz tylko
zastanawiamy się ilu ojców osierociło rodziny. Prawie żadna inna
gra nie zmusza nas do takich wniosków. Jednak tutaj jest inaczej. Tutaj pokażę przykład takiej muzyki.
Warto dodać, że aktorzy bardzo dobrze odegrali wszystkie postacie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Nolan North, człowiek legenda. Podkładał on mnóstwo głosów do przeróżnych gier, ale tutaj pokazał swój wielki kunszt. Zagrał rewelacyjnie i sądzę, że zasłużył sobie tą rolą na same cenne wyróżnienia.
Podsumowując Spec Ops: The
Line to dzieło wybitne. Zaczyna ono też być dostrzegane przez
znawców kultury, nie tylko fanów gier. Jeśli tylko chcecie przeżyć
horror wojny to zapraszam do zagrania. Tym bardziej, że gra kosztuje
całkiem niewiele. Grę ukończyłem dwukrotnie, za każdym razem
zajęło mi to 6,5 godziny. Obie wycieczki były zupełnie inne, a to
przez różne wybory moralne i decyzje. Warto wspomnieć, że gra
podsiada też tryb wieloosobowy i kooperację (odpieranie fal
przeciwników). Jednak tego typu zabawa nijak ma się do trybu
jednoosobowego. Jeśli jednak nie dostrzegliśmy sensu Spec Ops: The
Line to najpewniej będziemy się dobrze bawić w pozostałych trybach. W sumie
można stwierdzić, że gra ma wymowę antywojenną. Dodam też, że
bez płynnej znajomości języka angielskiego nie ma się co zabierać
za grę. Tylko z nią zrozumiemy całą fabułę i docenimy kunszt
twórców. Niestety na tej linii polski wydawca zawalił sprawę.
(Cenega)
Czas na krótkie
podsumowanie. Nie ma gier idealnych. Jednak pomimo drobnych
niedopracowań Spec Ops: The Line jest grą niesamowitą. Może też
czymś więcej niż tylko bezmyślnym shooterem. Liczę, że Yager
stworzy kiedyś kolejną grę o podobnym charakterze. Moim zdaniem jest to najlepszy shooter wojenny na rynku. Brawo dla 2k,
które jest ogólnoświatowym wydawcą gry. Gorąco polecam i
dziękuję za przeczytanie mojej recenzji!
Ocena 10/10
+klimat
+rozgrywka
+trudne wybory
moralne
+znakomita
fabuła
+świetna
oprawa graficzna
+rewelacyjna
oprawa dźwiękowa (muzyka i odgłosy bitwy)
+świetnie
dobrani aktorzy
+warto kilka
razy przejść
+niezłe multi
+wciągający
tryb kooperacji
-brak polskiej
wersji językowej ( minus troszkę na siłę, ale wydawca MUSI
oferować taką opcję Nie chodzi tutaj o brak zrozumienia treści gry z mojej strony, lecz nie każdy musi płynnie rozumieć język Szekspira)
Na koniec zapraszam do oglądnięcia jednej ze scen Spec Ops: The Line, który gra bardzo silnie na emocjach. Jeśli zamierzasz zagrać, to omiń ten filmik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz